Monachomachia (Ignacy Krasicki) - Pieśń druga strona nr 1
Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków
Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line. Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.
Szkolne lektury / Monachomachia - Ignacy Krasicki / Pieśń druga
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
Już wschodzącego słońca pierwsze zorze Opowiadały wrzaskliwe grzegotki Już się krzątali bracia po klasztorze, Już koło furty stękały dewotki, Już ojciec Rajmund w pierwiastkowej porze Wychodził słuchać świątobliwe plotki, Gdy myśląc (kto wie, czy o Panu Bogu) Zgubił pantofel i upadł na progu.
Skoczył na odwrót, a jako uczony, Fatalną wróżkę w tej przygodzie znaczy; Wtem się kościelne odezwały dzwony, Jęk smutny nowe nieszczęścia tłumaczy. Ledwo odetchnąć może, przestraszony, Czuje, co stracił... a w takiej rozpaczy, Gdy nie wie, czy spać, czy wyniść, czy siedzieć, Sąsiad uprzejmy raczył go nawiedzieć.
Ojciec to Rafał od Bożego Ciała, Rafał, towarzysz niewinnych radości; Równego góra Karmelu nie miała W rubasznych wdziękach, hożej uprzejmości. Ten, skoro postrzegł, jak się wydawała Twarz przyjaciela, w zbytniej troskliwości Cieszy go najprzód w tak okropnej doli, Dalej ośmiela pytać, co go boli.
"Wiesz, przyjacielu - rzecze Rajmund trwożny- Jako krok pierwszy resztą dzieła włada. Wyszedłem rano z izby nieostrożny, Zaraz się w progu zjawiła zawada. Zły to dzień! będzie w nieszczęścia zamożny. Tak los chciał, nic tu roztropność nie nada. Trudno przeciwne kazusy odegnać Trzeba się z furtą kochaną pożegnać".
Rzekł i zapłakał. Wtem brat Kanty leci: "Panna Dorota do furty zaprasza". Nic nie rzekł Rajmund. Poseł drugi, trzeci, Jeden go łaje, a drugi przeprasza. "Porzuć te wróżki, straszydła dla dzieci- Rzekł Rafał - prosi przyjaciółka nasza. Zwycięż tę słabość odwagą wspaniałą, Śmiałym się zawżdy najlepiej udało".
Porwał się Rajmund; lecz jak groźne wały Nadbrzeżna skała nazad w morze wpycha, Stanął u proga na poły zmartwiały, Sili się wyniść, jęczy, płacze, wzdycha. Ośmiela Rafał, mówca doskonały, Lecz darmo cieszy, darmo się uśmiecha; Widząc na koniec bez skutku perory, Zwoływa starszych i definitory.
Wchodzi Elijasz od świętej Barbary, Marek od świętej Trójcy z nim się mieści, Jan od świętego Piotra z Alkantary, Hermenegildus od Siedmiu Boleści, Rafał od Piotra, Piotr od świętej Klary: Zeszło się ojców więcej niż trzydzieści. Starzy i młodzi, rumiani, wybledli, Wszyscy swe miejsca porządkiem zasiedli
Już ojciec przeor kaczkowatym głosem, Wprzód odkrząknąwszy, perorę zaczynał, Już ojciec Marek, siedzący ukosem, Kręcił szkaplerzem i za pas się trzymał; Już ojciec Błażej coś szeptał pod nosem, Już stary ojciec Elizeusz drzemał; Już i niektórzy, znudzeni, odeszli, Białokapturni gdy posłowie weszli.
Pierwszy Gaudenty, ów Gaudenty sławny, Co wstępnym bojem chciał losu probować; Skrytych fortelów nieprzyjaciel jawny, Świadom swej mocy, nie lubił próżnować; A walecznymi dziełami zabawny, Ręką, nie piórem umiał dokazować: Oko wyniosłe i postać, i cera Niezlęknionego były bohatera.
Hijacynt drugi, w wdzięcznej wieku porze, Skromnie udatny, pokornie wspaniały, U sióstr zakonnych pierwszy po doktorze: Kształtny, wysmukły, hoży, okazały, Posuwistymi kroki po klasztorze Płynął; zefiry z kapturem igrały; Razem wśród rady obydwa stanęli I tak poselstwo sprawować zaczęli.
Najprzód Gaudenty pozdrowiwszy żwawo: "Ojcowie - rzecze - czas pokazać światu, Kto ma z nas lepsze do nauki prawo, Czyjego dzieła zdatniejsze warsztatu. Jeśli się książek nudzicie zabawą, Jeśliście szkole nie dali rozbratu, Nam na zwycięstwo, a wam za pokutę Plac wyznaczamy... prosim na dysputę".
Trzykroć odkaszlnął, uśmiechnął dwa razy Piękny Hijacynt, nim zaczął przemowę: "Raczcie - rzekł - słuchać bez żadnej urazy, Ojcowie mili, poselstwa osnowę. Jeżeli pełniąc starszeństwa rozkazy Znajdę umysły do względów gotowe, Szczęśliwym nadto, najszczęśliwszy z wielu, Żem znalazł łaskę w przezacnym Karmelu.
Zakon nasz jako zbawiennej ochłody Szacu
następna strona
::-[ poprzedni rozdział :: spis treści :: kolejny rozdział ]-::
|