Legenda o świętym Aleksym (Autor nieznany)

Liczniki odwiedzin | Księgi gości | Metal Lyrics | Konwerter | Wolne domeny | Informacje o samochodach | Zakupy w UK | | | ebooki | Czytniki e-booków

Archiwum lektur szkolnych zostało powołane do życia w sierpniu 2005 roku, na łamach serwisu prezentuję książki znanych pisarzy, które są szkolnymi lekturami lub są wartościowe (wg mnie). Wszystkie książki są zamieszczone w serwisie w legalny sposób, pisarze, których książki prezentujemy nie żyją już ponad 70 lat i ich dzieła są obecnie dobrem publicznym, które można rozprowadzać bez uiszczania jakichkolwiek opłat. Zapraszam do korzytania z naszego serwisu :) Jest to prawdopodobnie najlepsza biblioteka on-line.
Zapraszam do wymiany poglądów / zbiorów literackich pod adresem e-mail: ksiazki(at)ksiazki.metallyrics.pl.


UWAGA: SUPER STRESZCZENIA

Szkolne lektury / Legenda o świętym Aleksym - Autor nieznany /

Ach, Krolu wieliki nasz,

Coż Ci dzieją Maszyjasz,

Przydaj rozumu k mej rzeczy,

Me sierce bostwem obleczy,

Raczy mię mych grzechow pozbawić,

Bych mogł o Twych świętych prawić:

Żywot jednego świętego,

Coż miłował Boga swego.

Cztę w jednych księgach o nim;

Kto chce słuchać, ja powiem.



W Rzymie jedno panię było,

Coż Bogu rado służyło,

A miał barzo wielki dwor,

Procz panosz trzysta rycerzow,

Co są mu zawżdy służyli,

Zawżdy k jego stołu byli,

Chował je na wielebności i na krasie,

Imiał kożdy swe złote pasy.

Chował siroty i wdowy,

Dał jim osobne trzy stoły;

Za czwartym pielgrzymi jedli,

Ci (ji) do Boga przywiedli;

Eufamijan jemu dziano,

Wielkiemu temu panu.

A żenie dziano Aglijas;

Ta była ubostwu w czas.



Był wysokiego rodu,

Nie miał po sobie żadnego płodu,

Więcci jęli Boga prosić,

Aby je tym darował,

Aby jim jedno plemię dał.

Bog tych prośby wysłuchał.

A gdy się mu syn narodził,

Ten się w lepsze przygodził:

Więc mu zdziano Aleksy,

Ten był oćca barzo lepszy.



Ten więc służył Bogu rad.

Iże był star dwadzieścia, k temu cztyrzy lata,

Więc k niemu rzekł ociec słowa ta:

Miły synu! Każę tobie,

Pojim zajegoć żonę sobie;

Ktorej jedno będziesz chcieć,

Ślubię tobie, tę masz mieć.

Syn odpowie oćcu swemu,

Wszeko słusza starszemu:

Oćcze! wszekom ja twoje dziecię,

Wiernie dałbych swoj żywot prze cię;

Cokole mi chcesz kazać,

Po twej woli ma się to (z)stać."

A więc mu cesarz dziewkę dał,

A papież ji z nią oddał.

A w ten czas papieża miano,

Innocencyjusz mu dziano;

To ten był cesarz pirzwy,

Archodonijusz niżli;

Ktorej krolew nie Famijana dziano,

Co ją Aleksemu dano.

A gdy się z nią pokładał,

Tej nocy z nią gadał;

Wrocił zasię pirścień jej,

A rzekł tako do niej:

Ostawiam cię przy twym dziewstwie,

Wroć mi ji, gdy będziewa oba w niebieskim krolewstwie;

Jutroć się bierzę od ciebie

Służy(ć) temu, cożci jest w niebie;

A gdyć wszytki stoły osiędą,

Tedyć ja już w drodze będę.

Miła żono! każę tobie,

Służy Bogu w każdej dobie.

Ubogie karmi, odziewaj;

Swych starszych nigdy nie gniewa(j);

Chowaj się w(e) czci i w kaźni,

Nie trać nijednej przyjaźni.



Krolewna odpowie jemu:

Mam też dobrą wolą k temu,

Namilejszy mężu moj!

Tego się po mnie nic nie boj;

Każdy członek w mym żywocie

Chcę chować w kaźni i w cnocie;

Jinako po mnie nie wzwiesz,

Dojąd ty żyw, ja też.



A jeko zajutra wstał,

Od obiad a się precz brał;

O tym nikt nie wiedział,

Jedno żona jego;

Ta wiedziała od niego.

Nabrał sobie śrebra, złota dosyć,

Co go mogł piechotą nosić;

Więc się na morze wezbrał,

A ociec w żałośc(i) ostał,

I mać miała dosyć żałości;

Żona po nim jeko spita.

Więc to święte plemię

Przyszło w jednę ziemię.

Rozdał swe rucho żebrakom,

Śrzebro, złoto popom, żakom.

Więc sam pod kościołem siedział,

A o jego księstwie nikt nie wiedział.

Więc to zawżdy wstawał reno,

Ano kościoł zamkniono;

Więc tu leżał podle proga,

Falę, proszę swego Boga,

Ano z wirzchu szła przygoda,

Niegdy mroz, niegdy woda.

Eż się stało w jeden czas,

Wstał z obraza Matki Bożej obraz,

Szedł do tego człowieka,

Jen się kluczem opieka,

I rzekł jest tako do niego:

Wstani, puści człowieka tego,

Otemkni mu kościoł Boży,

Ać na tym mrozie nie leży.

Żak się tego barzo lęknął,

Wstawszy, kościoł otemknął.

To się niejedną dziejało,

Ale się często dziejało.

Więc żak powiedał każdemu,

I staremu, i młodemu.

A gdyż to po nim uznali,

Wieliką mu fałę dali,

Za świętego ji trzymano,

Wiele mu prze Bog dawano.

Steskszy sobie ociec jego,

Przez swego syna jedynego,

Rozsłał po wszym ziemiam lud,

I zadał jim wielki trud;

Strawili wiel

następna strona





Centrum ogrodowe




Archiwum lektur szkolnych istnieje od sierpnia 2005, mapa serwisu Polityka prywatności
Autor skryptów: Przemysław Krajniak, Skrypty PHP